poniedziałek, 20 lipca 2015

Zasada nr 40. Nie czekaj na dobry moment. Zacznij TERAZ.


"Najlepiej zaczyna się od poniedziałku, więc skoro jest już po południu... No dobra, zacznę jutro. O matko, zapomniałam! Po co zjadłam cukierka na śniadanie?! Środa to też dobry dzień na start... A nie, zaraz, idę przecież jutro na kawę z Asią, to bez ciasta się nie obędzie. Poczekam do czwartku. Znów nie zrobiłam zakupów, jutro już na pewno! Cholera, przecież wieczorem impreza, będzie mnóstwo alkoholu i przekąski. Przecież nie będę zaczynać w sobotę... Dzisiaj obiad u mamy, jak mam odmówić pysznych kluseczek i domowej drożdżówki... O nie, znów mamy poniedziałek..."

Brzmi znajomo? Znam to, przez lata przerabiałam ten sam schemat. Wielokrotne unikanie podejścia do zmiany sposobu odżywiania, zawsze wytłumaczone przez co raz to lepsze wymówki. Dlaczego tak się dzieje? Dlaczego ciągle coś przeszkadza nam w dokonaniu zmian?

Powodem jest mocne zakorzenienie w swoich sferach komfortu. Nie umiemy podjąć odpowiednich kroków, bo musielibyśmy przekroczyć tą magiczną granicę, za którą znajduje się mnóstwo wyrzeczeń i ciężka praca, jaką musimy wykonać, aby osiągnąć swój wymarzony wygląd. Łatwiej jest nie analizować skutków jakie przynoszą przetworzona żywność, czy nadmiar cukru, które przecież smakują tak doskonale. Przygotować każdy posiłek od podstaw? Pamiętać o zdrowym lunchu do pracy? Założyć buty i pójść pobiegać? Spakować strój i podjechać na basen? Zrezygnować z ulubionego serialu w TV na rzecz spaceru? Pochodzić po górach zamiast siedzieć przy grillowanej kiełbasce i piwku? Czynności te z początku wydają się być ogromnym wysiłkiem - bo to po części prawda. Wymagają one od nas wyjścia z naszej strefy komfortu, czyli tego co jest dla nas bezpieczne, miłe i przyjemne. Dlatego wciąż odkładamy w czasie kolejne próby. Jednak musimy pamiętać, że sukces zwykle zaczyna się poza jej granicami.

Pamiętajmy, że zmian nie musimy dokonywać na gwałt. Zaczynać jednego dnia biegać, rezygnować ze słodyczy, jeść regularne posiłki, do tego fitness i totalna reorganizacja kuchni. Nie. Zacznijmy spokojnie, od 1 rzeczy, ale zacznijmy od TERAZ. Może sam proces będzie dłuższy, ale i tak zajmie nam krócej niż to wielokrotne planowanie i odkładanie, planowanie i odkładanie...

TERAZ jest ten moment. Nie ważne, że w szafce leży 1/3 tabliczki czekolady którą "trzeba" najpierw skończyć, nie ważne, że nie nie zjedliśmy tej ostatniej pożegnalnej pizzy, że "przygotowaliśmy się mentalnie" do pokazania się światu w stroju biegowym.

Zaczynajmy.