poniedziałek, 11 stycznia 2016
Zasada nr 42. Nie bój się!
Ale czego mam się nie bać? Pomyślała pewnie teraz większość z Was. Otóż w procesie odchudzania bardzo często dochodzi do momentu, w którym ogarnia nas strach. Strach który wywołują naprawdę przeróżne czynniki. Strach, który hamuje działania które zamierzamy podjąć, który nie pozwala nam osiągnąć założonego celu.
Czego się boimy?
1. Porażki. Zauważyliście, że im bardziej nam na czymś zależy, tym mocniej obawiamy się tego, co stanie się jeśli tego nie dostaniemy. Obawiamy się, że pewnego razu coś stanie nam na przeszkodzie w realizacji naszych planów. Że natrafimy na przysłowiową kłodę pod nogami, potkniemy się i po raz kolejny będziemy leżeć. Wiele z nas mając wielokrotne nieudane podejścia do odchudzania, obawia się że po kolejnym falstarcie straci resztki motywacji albo wiarę w siebie i swoje możliwości. Prawda jest taka, że to my decydujemy co jest TĄ porażką. Dla niektórych porażką przekreślającą całe dotychczasowe wysiłki jest zjedzenie kawałka tortu, dla innych to tylko objaw chwilowej niemocy, po której zawsze można się szybko ogarnąć.
2. Opinii innych. Sama wielokrotnie poddawałam się temu, co inni powiedzą. Mając znaczną nadwagę, nie chciałam pójść na basen, bo co inni pomyślą jak zobaczą mnie w stroju kąpielowym. Nie poszłam biegać, bo obawiałam się tego, jak ludzie zareagują na biegającego pączka. Nie poszłam na aerobik, bo sądziłam że wszyscy będą mnie oceniać, że nie nadążam za resztą grupy. Faktem jest, że ludzie bywają złośliwi, jednak nie mamy żadnego wpływu na ich procesy myślowe. A jeśli nie mamy na coś wpływu to zasada jest prosta - nie możemy się tym denerwować. Nawet jeśli pójdziesz pobiegać, popływać, na siłownię i ktoś poświęci Ci zbyt dużą ilość negatywnej uwagi, prawdopodobnie i tak go więcej nie spotkasz.
3. Ciężkiej pracy. Pięknie byłoby, gdyby wszystkie dobre rzeczy i wszelkie sukcesy, które osiągamy przychodziły nam z łatwością. Najlepiej także, gdyby były one realizowane w jak najkrótszym czasie. Tylko czy sprawiałyby nam wtedy radość? Ciężka praca uczy nas pokory, cierpliwości, regularności. Zwykle im dłużej ją wykonujemy, tym lepsze rezultaty osiągamy i tym bliżej jesteśmy założonego przez siebie celu. Ciężka praca powoduje, że doceniamy to dostajemy, traktujemy to z większym szacunkiem i potrafimy być za to wdzięczni. Czy jest się czego bać? Owszem, początki zawsze bywają trudne, ale kiedy pojawiają się pierwsze rezultaty... okazuje się, że gra jest warta świeczki.
4. Pokus. Zauważyliście, że mało osób podejmuje się zmian w sposobie odżywiania w połowie grudnia? Pracując w poradni, od 15 grudnia nie działo się tam praktycznie nic. Momentami brakowało mi tylko muzyki z westernów i przetaczających się przez korytarz kłębów suchej trawy. A to wszystko z powodu nadchodzących Świąt. Rozmawiając z obecnymi pacjentami, wyrażali oni swoje obawy odnośnie 3 dni w otoczeniu serników, makowców, ulubionych pieczeni i przepysznych pierogów. Skąd ten strach? Przez złamaniem, przed całkowitym poddaniem się pokusie. A przecież spróbować kawałka swojego ulubionego przysmaku to nic złego, pod warunkiem że na tym jednym kawałku się zakończy. Pokusy zawsze były i zawsze będą nam towarzyszyć, grunt to trzymać je na wodzy.
5. Boimy się zacząć. Nauczeni często negatywnymi doświadczeniami obawiamy się kolejnego zderzenia z jakimś tematem. Boimy się zacząć, bo stają przed nami pozostałe 4 wymienione dzisiaj punkty... Boimy się zacząć, bo przeraża nas wizja ewentualnej porażki, bo obawiamy się jak inni na to zareagują. Czujemy strach przed tym, jak ciężko będziemy musieli pracować żeby zrealizować to, co sobie założyliśmy i przed tym, ile rzeczy będzie nas kusiło żeby zaprzestać jakiegokolwiek działania. Droga do sukcesu nigdy nie jest prosta - najczęściej jest to trasa kręta, wyboista z wieloma przeszkodami. Dlatego zawsze kiedy ogarnia nas strach przed wszystkim co prowadzi, lub stoi na drodze do osiągnięcia celu, należy zadać sobie pytanie: Co zyskam pokonując strach?
A jak pokonać strach? Najlepszą metodą jest, aby zmierzyć się z tym, czego się boisz :)
czwartek, 7 stycznia 2016
Postanowienia na rok 2016
czy na pewno zrobiłam/em wszystko, co mogłam/em zrobić, żeby osiągnąć swój cel?
Rok 2015 był dla mnie naprawdę udany, choć bywały sytuacje i trudne i smutne i takie, o których wolałoby się po prostu zapomnień. Wracając jednak do tego, co postanowiłam, stwierdziłam że był to naprawdę owocny i pozytywny okres.
A co chciałabym osiągnąć w 2016?
1. Rozwinąć swoją firmę
To, o co tak długo walczyłam. Chciałabym zdobyć zaufanie tych, którzy zdecydowali (lub dopiero zdecydują) się powierzyć mi swoje zdrowie, tak aby wspólnie z nimi osiągać założone cele i budować motywację do działania. Wierzcie mi, nie ma nic lepszego niż świadomość, że mogło się pomóc komuś w osiągnięciu sukcesu!
2. Zrobić w końcu prawo jazdy
Moja pięta Achillesowa. 4 podejścia do egzaminu praktycznego, wszystkie oblane. Nie mam w zwyczaju się poddawać, więc wierzę mocno, że w końcu i na tym polu się uda :)
3. W każdej złej sytuacji odnajdywać pozytywne aspekty
Ci, którzy śledzą ten blog, wiedzą że wierzę w to, że pozytywne myślenie potrafi zdziałać cuda. Nawet jeśli będzie źle, postaram się odnaleźć co najmniej 3 sposoby jak wyjść z niekorzystnej sytuacji.
4. Jeszcze więcej planować
Bo naprawdę pomaga zorganizować sobie życie. Zwłaszcza jak ma się własną firmę i jest się samemu sobie szefem :)
5. Spać 7-8 godzin dziennie
Mogłoby się wydawać, że absurdalna, a jednak niezwykle ważna kwestia. Taka ilość snu zapewnia odpowiedni stopień wypoczęcia i regeneracji. A świeżość umysłu potrafi jednak zdziałać cuda!
6. Obejrzeć 52 niewidziane dotąd filmy
Kinomanem byłam od zawsze, więc ten cel będzie niezwykle przyjemny do realizacji ;)
7. Przeczytać 12 książek
Kolejna moja pięta Achillesowa. Czytać lubię, ale moim problemem jest to że ulubiony czas na tą czynność to moment przed zaśnięciem. A że mam tendencję do zasypiania zaraz po przyłożeniu głowy do poduszki, czasem nawet nie udaje mi się wziąć książki do ręki ;)
8. Gotować nową potrawę co najmniej 1 raz w tygodniu.
Znaleźć więcej czasu na to, co kocham!
9. Publikować co najmniej 2 wpisy miesięcznie na blogu.
Tak realistycznie zakładając. 24 wpisy w roku - myślę, że podołam! Oczywiście mam nadzieję, że uda się zrobić więcej niż założone minimum.
10. Nie bać się próbować nowych rzeczy
Jako kontynuacja zeszłorocznego postanowienia. Dzięki temu punktowi naprawdę daleko zaszłam!
11. Dbać o najbliższych
To oni są moją ostoją - doradzają, pomagają, wspierają. Czas odwdzięczyć się tym samym - chociażby zaprosić na obiad, przygotować kolację, pomóc w dokonaniu decyzji, wspierać w dokonanych wyborach :)
12. Zadbać o siebie
Bo czasem, zabiegana zapomniałam o tym, że powinnam znaleźć chwilę tylko dla siebie. Chociażby zrobić sobie maseczkę ;)
Jak zawsze zapraszam Was do zapoznania się z moją działalnością :)
niedziela, 3 stycznia 2016
Oto moja poradnia :)
Oto moja poradnia :)
Zapraszam również na drugiego bloga, na którym publikuję zdrowe, warte uwagi przepisy :)
Zachęcam także do odwiedzenia fanpage poradni na facebook'u :)
Pozdrawiam serdecznie w Nowym Roku :)
Alicja N.
Subskrybuj:
Posty (Atom)