poniedziałek, 11 stycznia 2016
Zasada nr 42. Nie bój się!
Ale czego mam się nie bać? Pomyślała pewnie teraz większość z Was. Otóż w procesie odchudzania bardzo często dochodzi do momentu, w którym ogarnia nas strach. Strach który wywołują naprawdę przeróżne czynniki. Strach, który hamuje działania które zamierzamy podjąć, który nie pozwala nam osiągnąć założonego celu.
Czego się boimy?
1. Porażki. Zauważyliście, że im bardziej nam na czymś zależy, tym mocniej obawiamy się tego, co stanie się jeśli tego nie dostaniemy. Obawiamy się, że pewnego razu coś stanie nam na przeszkodzie w realizacji naszych planów. Że natrafimy na przysłowiową kłodę pod nogami, potkniemy się i po raz kolejny będziemy leżeć. Wiele z nas mając wielokrotne nieudane podejścia do odchudzania, obawia się że po kolejnym falstarcie straci resztki motywacji albo wiarę w siebie i swoje możliwości. Prawda jest taka, że to my decydujemy co jest TĄ porażką. Dla niektórych porażką przekreślającą całe dotychczasowe wysiłki jest zjedzenie kawałka tortu, dla innych to tylko objaw chwilowej niemocy, po której zawsze można się szybko ogarnąć.
2. Opinii innych. Sama wielokrotnie poddawałam się temu, co inni powiedzą. Mając znaczną nadwagę, nie chciałam pójść na basen, bo co inni pomyślą jak zobaczą mnie w stroju kąpielowym. Nie poszłam biegać, bo obawiałam się tego, jak ludzie zareagują na biegającego pączka. Nie poszłam na aerobik, bo sądziłam że wszyscy będą mnie oceniać, że nie nadążam za resztą grupy. Faktem jest, że ludzie bywają złośliwi, jednak nie mamy żadnego wpływu na ich procesy myślowe. A jeśli nie mamy na coś wpływu to zasada jest prosta - nie możemy się tym denerwować. Nawet jeśli pójdziesz pobiegać, popływać, na siłownię i ktoś poświęci Ci zbyt dużą ilość negatywnej uwagi, prawdopodobnie i tak go więcej nie spotkasz.
3. Ciężkiej pracy. Pięknie byłoby, gdyby wszystkie dobre rzeczy i wszelkie sukcesy, które osiągamy przychodziły nam z łatwością. Najlepiej także, gdyby były one realizowane w jak najkrótszym czasie. Tylko czy sprawiałyby nam wtedy radość? Ciężka praca uczy nas pokory, cierpliwości, regularności. Zwykle im dłużej ją wykonujemy, tym lepsze rezultaty osiągamy i tym bliżej jesteśmy założonego przez siebie celu. Ciężka praca powoduje, że doceniamy to dostajemy, traktujemy to z większym szacunkiem i potrafimy być za to wdzięczni. Czy jest się czego bać? Owszem, początki zawsze bywają trudne, ale kiedy pojawiają się pierwsze rezultaty... okazuje się, że gra jest warta świeczki.
4. Pokus. Zauważyliście, że mało osób podejmuje się zmian w sposobie odżywiania w połowie grudnia? Pracując w poradni, od 15 grudnia nie działo się tam praktycznie nic. Momentami brakowało mi tylko muzyki z westernów i przetaczających się przez korytarz kłębów suchej trawy. A to wszystko z powodu nadchodzących Świąt. Rozmawiając z obecnymi pacjentami, wyrażali oni swoje obawy odnośnie 3 dni w otoczeniu serników, makowców, ulubionych pieczeni i przepysznych pierogów. Skąd ten strach? Przez złamaniem, przed całkowitym poddaniem się pokusie. A przecież spróbować kawałka swojego ulubionego przysmaku to nic złego, pod warunkiem że na tym jednym kawałku się zakończy. Pokusy zawsze były i zawsze będą nam towarzyszyć, grunt to trzymać je na wodzy.
5. Boimy się zacząć. Nauczeni często negatywnymi doświadczeniami obawiamy się kolejnego zderzenia z jakimś tematem. Boimy się zacząć, bo stają przed nami pozostałe 4 wymienione dzisiaj punkty... Boimy się zacząć, bo przeraża nas wizja ewentualnej porażki, bo obawiamy się jak inni na to zareagują. Czujemy strach przed tym, jak ciężko będziemy musieli pracować żeby zrealizować to, co sobie założyliśmy i przed tym, ile rzeczy będzie nas kusiło żeby zaprzestać jakiegokolwiek działania. Droga do sukcesu nigdy nie jest prosta - najczęściej jest to trasa kręta, wyboista z wieloma przeszkodami. Dlatego zawsze kiedy ogarnia nas strach przed wszystkim co prowadzi, lub stoi na drodze do osiągnięcia celu, należy zadać sobie pytanie: Co zyskam pokonując strach?
A jak pokonać strach? Najlepszą metodą jest, aby zmierzyć się z tym, czego się boisz :)
czwartek, 7 stycznia 2016
Postanowienia na rok 2016
czy na pewno zrobiłam/em wszystko, co mogłam/em zrobić, żeby osiągnąć swój cel?
Rok 2015 był dla mnie naprawdę udany, choć bywały sytuacje i trudne i smutne i takie, o których wolałoby się po prostu zapomnień. Wracając jednak do tego, co postanowiłam, stwierdziłam że był to naprawdę owocny i pozytywny okres.
A co chciałabym osiągnąć w 2016?
1. Rozwinąć swoją firmę
To, o co tak długo walczyłam. Chciałabym zdobyć zaufanie tych, którzy zdecydowali (lub dopiero zdecydują) się powierzyć mi swoje zdrowie, tak aby wspólnie z nimi osiągać założone cele i budować motywację do działania. Wierzcie mi, nie ma nic lepszego niż świadomość, że mogło się pomóc komuś w osiągnięciu sukcesu!
2. Zrobić w końcu prawo jazdy
Moja pięta Achillesowa. 4 podejścia do egzaminu praktycznego, wszystkie oblane. Nie mam w zwyczaju się poddawać, więc wierzę mocno, że w końcu i na tym polu się uda :)
3. W każdej złej sytuacji odnajdywać pozytywne aspekty
Ci, którzy śledzą ten blog, wiedzą że wierzę w to, że pozytywne myślenie potrafi zdziałać cuda. Nawet jeśli będzie źle, postaram się odnaleźć co najmniej 3 sposoby jak wyjść z niekorzystnej sytuacji.
4. Jeszcze więcej planować
Bo naprawdę pomaga zorganizować sobie życie. Zwłaszcza jak ma się własną firmę i jest się samemu sobie szefem :)
5. Spać 7-8 godzin dziennie
Mogłoby się wydawać, że absurdalna, a jednak niezwykle ważna kwestia. Taka ilość snu zapewnia odpowiedni stopień wypoczęcia i regeneracji. A świeżość umysłu potrafi jednak zdziałać cuda!
6. Obejrzeć 52 niewidziane dotąd filmy
Kinomanem byłam od zawsze, więc ten cel będzie niezwykle przyjemny do realizacji ;)
7. Przeczytać 12 książek
Kolejna moja pięta Achillesowa. Czytać lubię, ale moim problemem jest to że ulubiony czas na tą czynność to moment przed zaśnięciem. A że mam tendencję do zasypiania zaraz po przyłożeniu głowy do poduszki, czasem nawet nie udaje mi się wziąć książki do ręki ;)
8. Gotować nową potrawę co najmniej 1 raz w tygodniu.
Znaleźć więcej czasu na to, co kocham!
9. Publikować co najmniej 2 wpisy miesięcznie na blogu.
Tak realistycznie zakładając. 24 wpisy w roku - myślę, że podołam! Oczywiście mam nadzieję, że uda się zrobić więcej niż założone minimum.
10. Nie bać się próbować nowych rzeczy
Jako kontynuacja zeszłorocznego postanowienia. Dzięki temu punktowi naprawdę daleko zaszłam!
11. Dbać o najbliższych
To oni są moją ostoją - doradzają, pomagają, wspierają. Czas odwdzięczyć się tym samym - chociażby zaprosić na obiad, przygotować kolację, pomóc w dokonaniu decyzji, wspierać w dokonanych wyborach :)
12. Zadbać o siebie
Bo czasem, zabiegana zapomniałam o tym, że powinnam znaleźć chwilę tylko dla siebie. Chociażby zrobić sobie maseczkę ;)
Jak zawsze zapraszam Was do zapoznania się z moją działalnością :)
niedziela, 3 stycznia 2016
Oto moja poradnia :)
Oto moja poradnia :)
Zapraszam również na drugiego bloga, na którym publikuję zdrowe, warte uwagi przepisy :)
Zachęcam także do odwiedzenia fanpage poradni na facebook'u :)
Pozdrawiam serdecznie w Nowym Roku :)
Alicja N.
czwartek, 31 grudnia 2015
Podsumowanie roku 2015. Czy zrealizowałam swoje postanowienia?
Pamiętacie może TEN wpis?
Dzisiaj o tym, co udało mi się w tym roku zrealizować. Z perspektywy tych 12 miesięcy dochodzę do wniosku, że pomimo tego, że z postanowieniami zwykle bywało krucho... teraz wyszło całkiem przyzwoicie :)
A więc:
1. Więcej planować
Mistrzostwa jeszcze nie osiągnęłam, ale... planuję coraz więcej. Wydarzenia zawodowe wymusiły na mnie tą umiejętność i okazuje się, że jest bardzo, ale to bardzo przydatna w wielu aspektach życia :)
2. Więcej ćwiczyć
Początek roku - przyznaję, nie było się czym popisać, natomiast końcówka - na plus. W końcu powstała siłownia blisko mojego domu, więc nie zastanawiając się kupiłam karnet. I chodzę! :)
3. Myśleć pozytywnie
Gdyby nie pozytywne myślenie nie udało by mi się wiele z rzeczy, które się wydarzyły na przełomie tego roku. O tym z chwilę...
4. Więcej się uśmiechać
Zdecydowanie się udało :)
5. Znaleźć pracę w której będę mogła się rozwijać.
Tutaj największy sukces - na początku roku dostałam pracę w poradni dietetycznej, a następnie otworzyłam własną - czy mogło być lepiej? Ten punkt zrealizowałam aż na wyrost! :)
6. Nie bać się próbować nowych rzeczy
Gdybym miała określić w jakikolwiek sposób rok 2015, nazwałabym go rokiem eksperymentów. Niektóre udane, inne mniej, ale tyle nowości, ile udało mi się zrobić/zaliczyć w minionym roku, nie udało mi się zrealizować chyba w pozostałych latach mojego życia.
7. Gotować przynajmniej jedną nowa rzecz w tygodniu.
Czy ugotowałam łączenie 52 nowe rzeczy w roku 2015? Chyba nie, aczkolwiek sporo nowości zagościło w mojej kuchni, więc jest całkiem nieźle.
8. Przeczytać przynajmniej 1 książkę w miesiącu
Ten punkt zaniedbałam - przyznaję się bez bicia :) ale wróci na pewno na listę postanowień 2016 roku!
9. Publikować przynajmniej 1 wpis tygodniowo na blogu
Niestety tutaj również się nie popisałam, ale obiecuję poprawę!
10. Ograniczyć cukier w swojej diecie.
Z tym bywało różnie. Na pewno zaliczyłam sporo bezcukrowych okresów, ale bywały również czasy urodzinowo-imieninowo-świąteczne, gdzie jednak pojawiało się tego znacznie więcej niż bym sobie życzyła. Do poprawy na rok 2016 :)
11. Znaleźć więcej czasu na spotkania ze znajomymi
Punkt zdecydowanie na plus, choć początek roku kompletnie leżał pod tym względem. Druga połowa natomiast zdecydowanie nadrobiła początkowe straty :)
12. Cieszyć się każdym małym drobiazgiem.
Na początku, jak na nerwową osobę przystało, nie było zbyt kolorowo, aczkolwiek dużo w tej kwestii uległo potem poprawie. Teraz staram się nie zwracać uwagi na głupotki, które dotychczas potrafiły wyprowadzić mnie z równowagi. Pozytywne myślenie - to teraz moje hasło przewodnie!
Moi drodzy, z okazji kończącego się dzisiaj 2015 roku chciałabym złożyć Wam serdeczne życzenia na rok 2016. Samych sukcesów, spełnionych marzeń, zrealizowanych planów i zaliczonych postanowień. Oby rok 2016 był (jeszcze) lepszy niż miniony! Dzyń! :)
A postanowienia na rok 2016... w 2016 :)
wtorek, 1 grudnia 2015
Zasada nr 41. Nie obwiniaj innych za swoje niepowodzenia.
Jak łatwo jest czasem powiedzieć, że to przez nią/niego/to jest się takim a nie innym. Zastanawialiście się czasem jak to się ma do nadwagi? Ja niejednokrotnie szukałam winowajców swojej nadmiernej masy ciała w innych osobach. Rodziców za to, że pozwalali mi jeść w dzieciństwie przetworzoną żywność, rzadko odmawiając mi ulubionych przysmaków. Ciotki na rodzinnych spotkaniach za to, że śmią mi proponować kawałek tortu, kiedy ja jestem od tygodnia "na diecie". Czasem nawet dochodziłam do wniosków wręcz absurdalnych, że to wina ludzi którzy mnie drażnią bo przez nich jem z nerwów, że to wina wszystkich miejscowych siłowni, bo przy ogólnie ogromnym ich zagęszczeniu jak na złość nie było ani jednej w mojej okolicy. A już w ogóle największa wina moich znajomych za to, że akurat jak ja zaczynam kolejne podejście do odchudzania, oni organizują imprezę pełną kolorowych, tuczących drinków i słonych kalorycznych przekąsek.
Absurd, prawda?
Niestety, często bywa tak że szukając usprawiedliwienia na swoje grzeszki, próbujemy odnaleźć winę w najbliższym otoczeniu. Bo przecież ja chcę, ale to okoliczności nie sprzyjają. Ja próbuję, ale ktoś wodzi mnie na pokuszenie. Ja się staram, a coś staje mi wiecznie na drodze. Otóż błąd. Największą przeszkodą do swojego sukcesu... tak naprawdę jesteśmy my sami. Kiedy podejmujemy decyzję, o tym że będziemy walczyć ze swoimi słabościami, że będziemy dążyć do tego swojego upragnionego celu, najczęściej pojawiają się kłody pod naszymi nogami. I to od nas zależy, czy do tej kłody podejdziemy, spróbujemy ją przeskoczyć i będziemy dalej dążyć do celu, czy stwierdzimy "nie dam rady, poddaje się i wracam". Musimy pamiętać, że wszystko jest skutkiem naszych decyzji, a więc:
- Jeśli ktoś proponuje Ci dokładkę ciasta, tylko Twoją decyzją jest jej przyjęcie.
- Jeśli wszyscy Twoi znajomi piją duże ilości alkoholu na imprezie, tylko Twoją decyzją jest pójście w ich ślady.
- Jeśli ktoś sugeruje Ci rezygnację z zaplanowanego treningu, tylko Twoją decyzją jest ulegnięcie tej sugestii.
- Jeśli stoi przed Tobą paczka ciasteczek, tylko Twoją decyzją jest jej zjedzenie.
- Jeśli patrzysz w sklepie na opakowanie chipsów, tylko Twoją decyzją jest jej zakup.
- Jeśli odczuwasz głód, tylko Twoją decyzją jest wstąpienie po byle drożdżówkę w najbliższej piekarni.
- Jeśli stoisz w miejscu, Twoją decyzją nie podejmowanie żadnych działań.
Więc gdy następnym razem, rządni znalezienia winowajców swoich niepowodzeń zaczniemy obwiniać wszystkich i wszystko po kolei, zadajmy sobie proste pytanie:
Czy fakt, że mi się nie udało, nie jest tylko efektem mojej decyzji?
poniedziałek, 20 lipca 2015
Zasada nr 40. Nie czekaj na dobry moment. Zacznij TERAZ.
"Najlepiej zaczyna się od poniedziałku, więc skoro jest już po południu... No dobra, zacznę jutro. O matko, zapomniałam! Po co zjadłam cukierka na śniadanie?! Środa to też dobry dzień na start... A nie, zaraz, idę przecież jutro na kawę z Asią, to bez ciasta się nie obędzie. Poczekam do czwartku. Znów nie zrobiłam zakupów, jutro już na pewno! Cholera, przecież wieczorem impreza, będzie mnóstwo alkoholu i przekąski. Przecież nie będę zaczynać w sobotę... Dzisiaj obiad u mamy, jak mam odmówić pysznych kluseczek i domowej drożdżówki... O nie, znów mamy poniedziałek..."
Brzmi znajomo? Znam to, przez lata przerabiałam ten sam schemat. Wielokrotne unikanie podejścia do zmiany sposobu odżywiania, zawsze wytłumaczone przez co raz to lepsze wymówki. Dlaczego tak się dzieje? Dlaczego ciągle coś przeszkadza nam w dokonaniu zmian?
Powodem jest mocne zakorzenienie w swoich sferach komfortu. Nie umiemy podjąć odpowiednich kroków, bo musielibyśmy przekroczyć tą magiczną granicę, za którą znajduje się mnóstwo wyrzeczeń i ciężka praca, jaką musimy wykonać, aby osiągnąć swój wymarzony wygląd. Łatwiej jest nie analizować skutków jakie przynoszą przetworzona żywność, czy nadmiar cukru, które przecież smakują tak doskonale. Przygotować każdy posiłek od podstaw? Pamiętać o zdrowym lunchu do pracy? Założyć buty i pójść pobiegać? Spakować strój i podjechać na basen? Zrezygnować z ulubionego serialu w TV na rzecz spaceru? Pochodzić po górach zamiast siedzieć przy grillowanej kiełbasce i piwku? Czynności te z początku wydają się być ogromnym wysiłkiem - bo to po części prawda. Wymagają one od nas wyjścia z naszej strefy komfortu, czyli tego co jest dla nas bezpieczne, miłe i przyjemne. Dlatego wciąż odkładamy w czasie kolejne próby. Jednak musimy pamiętać, że sukces zwykle zaczyna się poza jej granicami.
Pamiętajmy, że zmian nie musimy dokonywać na gwałt. Zaczynać jednego dnia biegać, rezygnować ze słodyczy, jeść regularne posiłki, do tego fitness i totalna reorganizacja kuchni. Nie. Zacznijmy spokojnie, od 1 rzeczy, ale zacznijmy od TERAZ. Może sam proces będzie dłuższy, ale i tak zajmie nam krócej niż to wielokrotne planowanie i odkładanie, planowanie i odkładanie...
TERAZ jest ten moment. Nie ważne, że w szafce leży 1/3 tabliczki czekolady którą "trzeba" najpierw skończyć, nie ważne, że nie nie zjedliśmy tej ostatniej pożegnalnej pizzy, że "przygotowaliśmy się mentalnie" do pokazania się światu w stroju biegowym.
Zaczynajmy.
środa, 10 czerwca 2015
Zasada nr 39. Jak ustalać swoje cele?
Przyznaje się bez bicia - blog przez pewien czas został przeze mnie zaniedbany. Dziękuję tym, którzy przez ten czas dzielnie czekali :)
"Kiedy życie domaga się od
ciebie zmiany, zastanów się co dokładnie należy zrobić, i bez najmniejszej
wątpliwości i bez żadnego oporu odważ się na nią, wiedząc, że każda zmiana
zakłada rozwój". Eileen Caddy
Wiedząc co chcesz w
życiu osiągnąć, możesz precyzyjnie określić na czym skoncentrować swoją uwagę
dzisiaj. Będziesz też w stanie łatwo odróżnić rzeczy ważne od nieważnych,
oszczędzając tym samym wiele cennego czasu.
Nie możesz jednak
powiedzieć, np. „chcę schudnąć”. Lista życiowych celów, to nie lista życzeń.
Ustalanie celów to proces planowania konkretnych kroków, które dzięki ciężkiej
pracy i DZIAŁANIU prowadzą stopniowo do osiągnięcia ustalonego celu.
Jak
definiować swoje cele?
·
Zacznij
od stworzenia ogólnego zarysu swojej
przyszłości. Jak chcesz wyglądać? Pamiętaj, na razie nie koncentrujesz się
na szczegółach. Tworzysz ogólny obraz.
·
Przejrzyj teraz stworzoną listę. Np. czy rzeczywiście Twoim
życiowym marzeniem jest wygląd modelki/modela z wybiegu, noszącego rozmiar XS o
niezdrowo wystających kościach? Czy może to chwilowa zachcianka powstała tylko
dlatego, że widziałeś/łaś ubranie dobrze wyglądające na tej osobie?
·
Zastanów
się także, czy jest to cel, który
pochodzi od Ciebie, a nie coś co chciałaby Twoja żona, mąż, rodzice,
dzieci, znajomi, pracownicy itd.
·
Wyobraź
sobie cel w momencie, kiedy go osiągasz, swoje uczucia, poczuj tą satysfakcję i
radość, która Ci towarzyszy. Dla każdego celu, zapisz na kartce odpowiedź na
pytanie „Dlaczego chcę osiągnąć ten
cel?”
Jak
precyzować swoje cele?
Masz już określony swój cel. Teraz
skoncentrujemy się na tym jak przenieść go do
codzienności. Dobrze określone i odpowiednio trudne zadania skutkują
większą efektywnością niż te „rozmyte” i łatwe. Każdy z celów powinien zatem wykazywać
5 poniżej określonych cech:
1. Cel
powinien być ściśle określony
Cel
musi być konkretny, opisujący co dokładnie chcesz osiągnąć i w jaki sposób.
Jeśli wymaga to udziału innych osób, miejsc, zdarzeń, należy zawrzeć to w jego
opisie.
Dobrze:
Do wyjazdu na Kretę z moim partnerem/partnerką chcę schudnąć, poprzez
zmniejszenie spożywanych porcji o połowę, eliminację cukru i zwiększenie
aktywności fizycznej do ćwiczeń aerobowych 3 razy w tygodniu po 1h.
Źle: Chcę
schudnąć w ciągu najbliższych kilku miesięcy
2. Cel
musi być mierzalny
Śledzenie
postępów ma dwie zasadnicze zalety: po pierwsze jesteś w stanie określić czy
poszczególne etapy planu są realizowane, po drugie wyniki motywują do dalszego
działania.
Dobrze: Do wyjazdu na Kretę z moim partnerem/partnerką
chcę schudnąć 15 kg, poprzez zmniejszenie spożywanych porcji o połowę,
eliminację cukru i zwiększenie aktywności fizycznej do ćwiczeń aerobowych 3
razy w tygodniu po 1h.
Źle: Chcę schudnąć w ciągu najbliższych
kilku miesięcy paręnaście kilo
3. Cel
musi być osiągalny
Upewnij
się, że Twoje cele nie są z góry skazane na porażkę. Z drugiej strony, cel musi
być wyzwaniem, byś się nim nie znudził. „Trudność” celu musi być tak dobrana by
motywowała Cię do działania. Zawsze planuj troszkę więcej niż Ci się wydaje, że
jesteś w stanie osiągnąć. Im bardziej zaangażujesz się w realizację danego
celu, im bardziej sprecyzujesz działania w jego kierunku, tym łatwiejszy się on
stanie.
Dobrze: Do wyjazdu na Kretę w sierpniu z
moim partnerem/partnerką chcę schudnąć 15 kg, poprzez zmniejszenie spożywanych
porcji o połowę, eliminację cukru i zwiększenie aktywności fizycznej do ćwiczeń
aerobowych 3 razy w tygodniu po 1h.
Źle: Chcę schudnąć w ciągu najbliższych
kilku miesięcy paręnaście kilo, najlepiej więcej niż 2 kilo tygodniowo
4. Cel
musi być istotny
Czy
cel jest zgodny z Twoimi wartościami? Czy jesteś w pełni oddany by go osiągnąć?
Czy jest on dla Ciebie wystarczająco atrakcyjny?
Dobrze: Do wyjazdu na Kretę w sierpniu z
moim partnerem/partnerką chcę schudnąć 15 kg, aby dobrze wyglądać w stroju
kąpielowym, czuć się dobrze w swoim ciele oraz poprawić swój stan zdrowia.
Osiągnę to poprzez zmniejszenie spożywanych porcji, eliminację cukru i zwiększenie
aktywności fizycznej do ćwiczeń aerobowych 3 razy w tygodniu po 1h.
Źle: Chcę schudnąć w ciągu najbliższych
kilku miesięcy paręnaście kilo, najlepiej więcej niż 2 kilo tygodniowo, bo tak
mi zasugerował mój partner.
5. Cel
musi być terminowy:
Każdy
cel, jak i poszczególne kroki do niego prowadzące, musi mieć swoją datę
rozpoczęcia i planowaną datę jego osiągnięcia.
Dobrze: Od dzisiaj do wyjazdu na Kretę 15
sierpnia 2015 roku z moim partnerem/partnerką chcę schudnąć 15 kg, aby dobrze
wyglądać w stroju kąpielowym, czuć się dobrze w swoim ciele oraz poprawić swój
stan zdrowia. Osiągnę to poprzez zmniejszenie spożywanych porcji o połowę,
eliminację cukru i zwiększenie aktywności fizycznej do ćwiczeń aerobowych 3
razy w tygodniu po 1h.
Źle: Zaczynając od tego miesiąca, chcę
schudnąć w ciągu najbliższych kilku miesięcy paręnaście kilo, najlepiej więcej
niż 2 kilo tygodniowo, bo tak mi zasugerował mój partner.
Masz gotowy plan. Wiesz co, kiedy i jak robić. Pozostaje jedna najważniejsza rzecz: AKCJA!
Uważaj by
nie stać się niewolnikiem swojej listy celów. Przeglądaj i aktualizuj swój plan
działania na bieżąco. Od czasu do czasu przeglądaj cele długoterminowe,
modyfikuj je, tak by odzwierciedlały Twoje zmieniające się priorytety, wiedzę i
doświadczenie. Pamiętaj, że Twoje cele zmieniają się wraz z Tobą.
Opracowano na postawie: http://www.kierunek-sukces.pl/2009/02/zyciowe-cele-kompletny-poradnik.html
Subskrybuj:
Posty (Atom)