poniedziałek, 29 września 2014

Zasada nr 2. Nie wprowadzaj zbyt wielu zakazów i szukaj zdrowych zamienników.

[Wpis archiwalny z vitalia.pl]

Przeczytałam całe mnóstwo blogów i pamiętników. I wiecie co? Straaaasznie dużo tam zakazów. "Od jutra koniec z czekoladą, od jutra nie jem majonezu, od jutra tylko jogurty, warzywa i owoce!". Szczerze? Podziwiam, ja bym nie była w stanie wprowadzić sobie tak wielu ograniczeń. Po 1: nie wytrzymałabym na diecie dłużej niż kilka dni, a po 2: to co bym schudła, na pewno nadrobiłabym w ciągu następnych kilku dni "uzupełniając braki" ;-)
Na obu uczelniach, na których studiowałam dietetykę non stop powtarzano dwie kwestie:
1. Wszystko jest dla ludzi.
2. Jedz wszystko, ale zachowaj umiar.
Nie sztuką jest schudnąć rezygnując z tego co się kocha jeść, sztuką jest jeść wszystko i osiągnąć piękną sylwetkę. Wydaje mi się, że nam wszystkim brakuje równowagi. Pewne rzeczy lubimy bardziej, pewne rzeczy kochamy jeść, a o pewnych zapominamy. Ja osobiście rezygnuje z rzeczy, w których nie potrafię zachować umiaru. Praktycznie nigdy nie kupuję sobie całej czekolady, bo ciężko byłoby mi skończyć na jednej kostce, czy nawet pasku. Ani całej paczki ciastek. Chyba że mam zamiar otworzyć przy rodzince lub znajomych, wtedy wiem że "podzielimy kalorie". Raz albo 2 razy w tygodniu kupuję sobie jakiegoś batonika (moimi faworytami są kitkat, 3bit i knoppers ;-)). Zjem i więcej nie ma. Ostatnio nawet pozwoliłam sobie na drożdżówkę. O żółtym serze już pisałam. Od kilku dni go nie jem i na razie mi go nie brakuje. Pewnie w końcu go kupię, ale... nie będzie to 30dag tylko kilka plasterków, tak dla smaku.
Szukając zdrowych zamienników też można sobie mocno ułatwić sprawę. Próbowałyście zrobić kiedyś sałatkę dając do niej serek wiejski zamiast majonezu? Polecam ;-) Mieszając majonez z jogurtem też zaoszczędzicie mnóstwo kalorii. Słodycze 2 razy w tygodniu nie wystarczą? A jedliście kiedyś jogurt grecki przełożony zmiksowanym mango posypany uprażonymi na suchej patelni migdałami albo wiórkami kokosowymi? Niebo w gębie. Wygląda to mniej więcej tak:
A smak ma obłędny! 
Niektóre kwestie są pewnie oczywiste. To że produkty zbożowe z białych zmieniamy na razowe lub pełnoziarniste nie jest da nikogo nowością. To że wybieramy 1,5% mleko zamiast 3,2% (bo jak dla mnie 0,5% nie ma już smaku, a picie 0% to już w ogóle mija się z celem). Tłusty twaróg zamieniamy na chudy, Mięso pieczemy zamiast smażyć. Próbowałyście kiedyś łososia na parze? Rewelacja! A panierowałyście pierś z kurczaka w sezamie albo płatkach migdałowych? Koniecznie spróbujcie!
Stosując tak niewielkie modyfikacje można naprawdę nieźle zredukować wartość energetyczną swojego jadłospisu. Dla lepszego zobrazowania tego o czym piszę, zrobiłam małe porównanie w programie dietetycznym. Wygląda to następująco:
Od razu mówię, jest to prosty przykład a nie żadne zaawansowane analizowanie diet. Różnica pomiędzy jadłospisami wynosi 593 kcal. Nie dużo? To przeliczmy inaczej:
593 kcal zaoszczędzone w ciągu jednego dnia, 
to 4151 kcal zaoszczędzonych w ciągu tygodnia
to 17790 kcal zaoszczędzonych w ciągu miesiąca.
Aby schudnąć 1kg należy osiągnąć deficyt 7000kcal, a więc:
w ciągu miesiąca tym sposobem można zgubić około 2,5 kg,
a w ciągu 6 miesięcy ponad 15kg.
Nieźle, prawda?
(Układając dietę korzystałam ze standardowych porcji z ilewazy.pl i z albumu fotografii potraw i produktów spożywczych).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz