wtorek, 30 września 2014

Zasada nr 34. Nie wierz w cuda.

Cuda to świetna sprawa. Wyobraźcie sobie, że całymi dniami leżycie na kanapie oglądając swoje ulubione seriale. Mając pod ręką ulubione przekąski i pyszny napój. Wasze ulubione jedzenie przynosi Wam do łóżka służba, a Wy bez żadnego wysiłku wyglądacie jak modelki z Victoria's Secret, bo zażywacie "cudowny" specyfik który pozwala Wam chudnąć bez wysiłku.

Sorry, ale nie ma czegoś takiego. Niezależnie od tego, co próbują wmówić nam producenci co raz to nowszych specyfików na odchudzanie oraz "nowości" żywieniowych. Olej kokosowy spala tłuszcz? Jak coś, co samo w sobie jest tłuszczem, może tłuszcz spalać mając 9 kcal w 1 g. Nie ma to żadnego sensu. Zielona kawa. Pracując w sklepie ze zdrową żywnością przyszła kiedyś do mnie klientka pytając o ten cudowny specyfik. Była bardzo zdeterminowana by zacząć go używać, gdyż przeczytała w Internecie (który jak dobrze wiemy jest zawsze "doskonałym" źródłem rzetelnych informacji), że pijąc dziennie x filiżanek zielonej kawy może SPALIĆ 6 kg w ciągu tygodnia. Czy to wymaga komentarza? 6 kg, czyli 42 000 kcal...

Nie ma prostej drogi do pięknej i zgrabnej sylwetki. Sama doskonale wiem, jak wiele trzeba wysiłku by osiągnąć choćby najmniejszy sukces. Nie ma specyfiku, który w magiczny sposób sprawi, że nasze ciało zacznie wyglądać jak z okładki najnowszego fit-magazynu. Nie schudniemy jedząc fast-foody, leżąc na kanapie i wciskając w siebie tabletki, proszki czy inne magiczne specyfiki.

Istnieją jednak produkty, które mogą nieco (i tu zaznaczam, że słowo NIECO ma istotne znaczenie, bo bez innych ważnych działań z naszej strony jak ograniczenie spożycia cukru, tłuszczu i zwiększenie aktywności fizycznej, nie dadzą one absolutnie nic) pomóc nam w procesie odchudzania. Dla przykładu filiżanka kawy (i zawarta w niej kofeina) wypita przed wysiłkiem fizycznym może pomóc nam zwiększyć wydolność. L-karnityna - niestety - nie przyspiesza spalania tłuszczu, ale opóźnia odczucia subiektywnego zmęczenia (a dzięki temu ćwiczymy dłużej i więcej spalamy). Zielona herbata może lekko przyspieszyć przemianę materii, ale żeby odczuć działanie na proces odchudzania należałoby wypić jej około 50 filiżanek w ciągu dnia. Kapsaicyna, zawarta w ostrych potrawach, wpływa na zwiększenie termogenezy poposiłkowej, co powoduje intensywniejsze "spalanie kalorii" po spożytym posiłku. Yerba mate pobudza organizm do działania i może znacząco hamować apetyt, natomiast młody jęczmień, a dokładniej zawiesina wypita na około 30 min. przed posiłkiem może spowodować, że zjemy znacznie mniejszą porcję niż przewidywaliśmy ;-)

Powyższe produkty mogą wspomóc proces odchudzania, ale nie zrobią niczego za nas. Część z nich żeby mogła wykazać jakiekolwiek, chociaż niewielkie działanie, musi dostać bodziec w postaci wysiłku fizycznego. Pozostałe z nich - fakt - sprawią, że zjemy mniej, ale jeśli ma to być zmniejszenie porcji frytek z dużej na średnią... to chyba szkoda inwestować ;-)

Osobiście jestem zwolenniczką NIE wydawania niepotrzebnie pieniędzy (i to niekiedy niemałych, tabletki na odchudzanie to kwestia kilkudziesięciu złotych, które lepiej wydać na zdrową żywność) na jakiekolwiek wspomagacze. Aczkolwiek kawę i zieloną herbatę piję od dłuższego czasu z zamiłowania i jestem ogromną fanką bardzo ostrego jedzenia. Pozostałe rzeczy - jeśli o mnie chodzi - nie wzbogacą raczej mojego codziennego jadłospisu. Ale jeśli Wam służą - na zdrowie.

Ja w cuda nie wierzę, wierzę za to w efekty ciężkiej pracy ;-)

Motywacja na dziś:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz