poniedziałek, 29 września 2014

Zasada nr 4. Wysil się!


[Wpis archiwalny z vitalia.pl]

Odchudzanie nie istnieje bez wysiłku fizycznego.
Na tym zdaniu mogłabym w zasadzie zakończyć dzisiejszy wpis bo jest to oczywiste jak fakt, że mamy wrzesień ;-)
Przez tych dobrych parę lat, kiedy stosowałam różne diety bardzo często bywało że zapominałam o tym, jak ważne są ćwiczenia. Efekt jest taki, że do tej pory nie mogę dojść do ładu z wyglądem swojego ciała - boczki, dość potężne uda (mój największy koszmar) i celluit. O ile dwa pierwsze są efektem wciąż zalegających nadprogramowych kilogramów, o tyle to ostatnie to efekt wiecznych spadków i wzrostów masy ciała nie wspieranych  w żaden sposób jakąkolwiek aktywnością.
Oczywiście, mówimy tutaj o przeszłości ;-) Obecnie uwielbiam  ćwiczyć i wiecznie szukam sobie nowych inspiracji. Teraz jestem na etapie testowania różnych ćwiczeń dostępnych w internecie. Obecnie zmierzam do końca 30 day shred, dzięki któremu uzyskuje niezłą siłę w ramionach, której zawsze mi niestety brakowało.
Patrząc na inne pamiętniki czy blogi widzę często jeden i ten sam powtarzający się błąd, a mianowicie robienie ciężkich do zrealizowania planów. Po aktywności na poziomie zerowym, ktoś wypisuje ćwiczenia na cały tydzień: Chodakowska, Mel B, Tiffany Rothe, Callanetics, PX90, Insanity, 30 days shred... A potem dwa dni później czytam: "nie dałam dziś rady ćwiczyć bo a) mam okres, b) chyba będę chora, c) kot mi przeszkadza, d) mam zajęcia od 18 do 19 a tylko wtedy ćwiczę więc wiecie, to już bez sensu ;-) No dobra, to są oczywiście żarty ale chodzi o to że kiedy już widać, że ćwiczenia trwają zbyt długo  ciągu dnia - zaczynają się wymówki.
Z ćwiczeniami jest jak z dietą, potrzeba czasu żeby zobaczyć fajne, konkretne efekty. Wybierzcie sobie jeden program i trzymajcie się go co najmniej 2 tygodnie. Średni? Spróbujcie następnego. Nie zaczynajcie robić wszystkiego na raz, bo na 90% poddacie się po kilku dniach. Robicie 10 minutówki z Mel B? Nie bierzcie się od razu w tym samym czasie za 8min abs, arms itd. I nie planujcie, że będziecie ćwiczyć 3-5 razy dziennie. Bo nie będziecie ;-)
Ok, są osoby które dadzą radę - nie zaprzeczam, ale większość z nas po prostu na którymś etapie zacznie się wkurzać że jest tego za dużo i w ogóle zrezygnuje z ćwiczeń. Widziałam tą zależność już niejednokrotnie.
Pamiętajcie, najlepsze efekty daje... cierpliwość :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz