wtorek, 30 września 2014

Zasada nr 22. Cierpliwość to Twój najlepszy przyjaciel.


[Wpis archiwalny z vitalia.pl]

Moim zdaniem cierpliwość to najlepszy sprzymierzeniec w odchudzaniu. Deklasuje ona tutaj silną wolę oraz motywację. Dlaczego? Bo to cierpliwość pomaga przetrwać ciężkie chwile, pozwala wytrwać podczas zastojów, pozwala nie poddawać się podczas niechcianych nadwyżek. Cierpliwość daje siłę aby nie ulegać w tej bardzo długiej i często bardzo żmudnej walce.
Na swoim przykładzie mogę bardzo łatwo przedstawić Wam fenomen cierpliwości. Jedna z wielu prób odchudzania w moim życiu: motywację miałam wówczas ogromną, zbliżało się lato a latem jak wiadomo trzeba wyglądać bosko. Testowałam wówczas dietę South Beach, ja - osoba słynąca z zamiłowania do pieczywa, makaronów i wszystkiego co zawiera skrobię ;-) Etap pierwszy jak wiele z Was zapewne wie eliminuje wszystkie te produkty, więc wyzwanie było naprawdę spore. Ale obietnica zgubienia 4kg w ciągu dwóch tygodni skutecznie przekonała mnie że wybór jest jednak trafny. Ten okres był naprawdę idealny, choć każdy kolejny dzień ciągnął mi się niemiłosiernie. Odliczanie minut do kolejnych posiłków, czysta obsesja. Ale w końcu 14 dni dobiegło końca. Pomyślałam sobie stając na wagę: oby jedzenie warzyw i chudego białka się opłaciło. Ale waga się zbuntowała. Zamiast upragnionych utraconych 4kg ujrzałam jedynie 1,8kg. Spadek na logikę bardzo przyzwoity, ale nie taki jakiego oczekiwałam. Chciałam szybciej, chciałam więcej. Na South Beach wytrzymałam jeszcze tylko tydzień. Po ujrzeniu kolejnego spadku w postaci 0,4kg poddałam się. To wszystko działo się zbyt wolno, więc przestało mieć dla mnie sens. Zrezygnowałam z prawdopodobnej utraty 5 kg, gdyż nie byłoby to 10 kg kórych oczekiwałam. Z obecnej perspektywy wiem że była to ogromna głupota - mogłam być te 5kg szczuplejsza, ale nie chciałam tego bo działo się zbyt wolno. Nie ma w tym żadnej logiki. Ale widać tu przewagę cierpliwości nad motywacją.
A teraz jeśli chodzi o jej wygraną z silną wolą. Sytuacja równie banalna i równie pozbawiona sensu - choć myślę że wielu z Was znana. Na okres Wielkiego Postu zrezygnowałam kiedyś z jedzenia słodyczy. Oczywiście moje oczekiwania były tak wygórowane, że spodziewałam się spektakularnych spadków tylko dlatego że rezygnuje z batona i czekoladki nie wprowadzając przy tym żadnych innych zmian. Aczkolwiek trzymałam się, trzymałam się twardo przez ponad miesiąc. Ale przyszedł moment że stanęłam na wadze i zobaczyłam tam zbyt mały spadek jak na tak wielkie poświęcenie z mojej strony. Sięgnęłam po czekoladę. Bo po co się katować, skoro czas oczekiwania na efekty jest znacznie dłuższy niż ustawa przewiduje? Nieważne że do końca wyzwania zostało raptem 8-10 dni. Silną wolę trafił szlag bo zabrakło cierpliwości.
Wniosek który chciałabym żebyśmy zapamiętali - podejmując się diety najważniejszą rzeczą w jaką należy się uzbroić jest cierpliwość. Bo prawdopodobnie proces naszego odchudzania nie zajmie nam tyle ile sobie założyliśmy (choć szczerze nam wszystkim tego życzę).Organizm buntuje się w chwili gdy odczuje deficyt energetyczny. Organizm buntuje się bo spędzając dotychczas większość czasu w stanie niemalże całkowitego spoczynku nagle dostaje kopa w postaci ciężkiej fizycznej pracy, której nie ogarnia. Bywa tak że waga staje, mało tego - rośnie pomimo idealnego trzymania się zasad diety i  katowania się ćwiczeniami. Zmieniamy swój dotychczasowy sposób funkcjonowania a organizm wariuje - nie ma na to żadnej reguły. Spadek przez pewien czas jest idealny a nagle waga rośnie - to nie ma tak naprawdę znaczenia. Nie trzeba od razu obcinać drastycznie kalorii albo dodawać kolejnych 5 godzin na siłowni. Dajmy swojemu organizmowi czas na ogarnięcie sytuacji. Czasem będzie to tydzień, a czasem 4. Jeśli wiecie że robicie wszystko dobrze, że nie podjadacie, nie obijacie się na treningach - nie ma rady, waga w końcu będzie spadać. CIERPLIWOŚCI.
Dodam na koniec, że bardzo nie lubię kiedy w pamiętnikach czytam że nadwyżka na wadze to duży krok w tył. Musimy pamiętać że każdy kolejny wytrwamy okres czasu to ogromny postęp, niezależnie od chwilowych efektów. Zawsze liczy się efekt końcowy. I tego należy się trzymać.

1 komentarz:

  1. Ach, ta cierpliwość...Ciągle niecierpliwie spoglądam na cyferki na mojej wadze. Byle się przekonać że jest mnie mniej.A to nie jest takie oczywiste, bo organizm miewa przestoje i humory. Fajny artykuł, wszystko się zgadza.Dawno nic nie naskrobałaś na V. Pozdrawiam. Amy68.

    OdpowiedzUsuń